W piątek na niebie czeka nas wyjątkowe wydarzenie – ostatnia superpełnia Księżyca w tym roku. To zjawisko sprawi, że Srebrny Glob będzie wydawać się nam jeszcze bliższy, jakby można było go dosięgnąć wyciągniętą ręką. Podobny efekt, choć w skali sportu, dostarczają niektóre mecze piłkarskie, których przebieg jest tak niezwykły, że wydaje się, jakby odbywały się na Księżycu. Zapnijcie pasy, bo w przyspieszonym tempie przeniesiemy was w świat tych kosmicznych widowisk.
RFN – Węgry 3:2: Zmierzch „Złotej Jedenastki”
Pamiętacie czasy, kiedy Węgrzy byli niekwestionowaną potęgą piłkarską? W 1954 roku, na mistrzostwach świata, przystępowali do finału jako faworyci. Możliwość pochwalić się serią 32 meczów bez porażki, w tym 28 wygranych, nadała im przydomek „Złota Jedenastka”. Skład tego zespołu to marzenie każdego trenera, z takimi graczami jak Puskas, Kocsis, Hidegkuti czy Czibor.
Niezwykłość tego meczu polegała na tym, że rywale, czyli RFN, nie grali wcześniej na wielkiej scenie piłkarskiej. Mecz rozpoczął się eksplozją ataków ze strony Węgrów, a trafienia Puskasa i Czibora zdawały się zapewnić im zwycięstwo. Jednak w ciągu 10 minut RFN odrobiła straty i doprowadziła do remisu. W 84. minucie Rahn zdobył decydującą bramkę, rzucając Węgrów na kolana. Mecz ten, znany jako „Cud w Bernie”, zaważył na historii niemieckiego futbolu i państwowości RFN, wywołując jednocześnie brutalne protesty na Węgrzech.
Liverpool – Milan 3:3: Dance Dudka
To jest ten mecz, który wpisał się w historię jako jeden z najbardziej niesamowitych finałów Ligi Mistrzów. Sezon 2004/2005 był pełen heroicznych wyczynów Liverpoolu, ale to, co wydarzyło się w Stambule, przeszło wszelkie oczekiwania. Liverpool przystępował do starcia jako outsider, a Milan słynął z niepokonanej obrony i kreatywności w ataku.
W pierwszej połowie Milan zdobył trzy bramki, i wielu kibiców The Reds zaczęło tracić nadzieję. Jednak kapitan Steven Gerrard przemówił do zespołu, a gol Cisse stał się sygnałem do niesamowitego odrodzenia Liverpoolu. Gerrard zdobył bramkę na 1:3, a Liverpool wyrównał w ciągu sześciu minut. Ostateczny sukces zawdzięczają jednak Jerzemu Dudkowi, który w dogrywce i rzutach karnych stał się bohaterem, zapewniając Liverpoolowi pierwszy Puchar Europy od 21 lat.
Manchester United – Bayern Monachium 2:1: Fergie Time
Sztuka odrabiania strat może stać się rzeczywistością, jak udowodnili Sir Alex Ferguson i jego Czerwone Diabły w finale Ligi Mistrzów z 1999 roku. Do 90. minuty prowadzili Bawarczycy po bramce Mario Baslera. Ale Manchester United nie znał słowa „odpuścić”. W doliczonym czasie gry Sheringham i Solskjaer dwukrotnie pokonali bramkarza rywali, zostawiając kibiców w szoku. To było przełomowe zwycięstwo, które wyraziło się słowami Fergiego: „Football, bloody hell,” wyrażając podziw i przerażenie dla nieprzewidywalności futbolu.
aktualizacja: 4 dni temu
30 zł za REJESTRACJĘ - wejdź na FORTUNA.PL + 100 zł na zakłady
600 zł za WPŁATĘ - wejdź na STS.PL + 100 zł na zakłady
3500 zł CASHBACK - wejdź na SUPERBET.PL + 55 zł Freebet
Barcelona – PSG 6:1: Matka wszystkich „remontad”
Jeśli odwracanie losu przez Czerwone Diabły było niezwykłe, to co powiedzieć o wyczynie Barcelony z 2017 roku? Po przegranym 0:4 w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów z PSG, Barcelona przystępowała do rewanżu jako absolutny underdog. Jednak w niesamowitym występie, wspierani przez kontrowersyjne rzuty karne, strzelili aż sześć bramek i awansowali. To było wydarzenie na skalę światową i przykład, że w futbolu wszystko jest możliwe.
Mołdawia – Polska 3:2: Cud na smutno
Na koniec historia, która wciąż jest gorzkim wspomnieniem dla polskich kibiców. Grając z outsiderem, Polska prowadziła 2:0 po pierwszej połowie, ale dzięki dwóm bramkom Mołdawii doszło do wyrównania. To był mecz, w którym nasi kadrowicze przespali drugą połowę, a ostatnia bramka zadecydowała o porażce. Jednak dla klientów bukmachera Superbet, ta porażka miała inny smak, ponieważ ich zakłady były już wygrane dzięki innowacyjnej Superprzewadze.
Mecze te pozostawiły niezapomniane wspomnienia i dowiodły, że w futbolu granica między sukcesem a porażką jest czasem cienka jak włoska makaronowa nitka. Dlatego kochamy ten sport – za niezwykłe historie, emocje i nieprzewidywalność.