Kim byli piłkarze wszechczasów? Chcąc odpowiedzieć na to pytanie, należałoby spisać wiele opasłych tomów, a pózniej zastanowić się, czy przypadkiem kogoś nie pominęliśmy. Messi, Ronaldo, Del Piero, Nedved, Maldini, Scholes, Giggs, Beckham, Cantona, Shevchenko, Ibrahimović, Cruyff, Van Basten, wreszcie faceci od brudnej roboty i superrezerwowi jak Ole Solskjaer czy Henrik Larsson…
Chociaż na samą wymianę tych nazwisk poświęcono sporą część wstępu, nie jest to nawet ułamek tego, co należałoby wspomnieć, chcąc oddać legendom sportu należny im szacunek. Skoro nie da się powiedzieć o wszystkich, wspomnijmy kilka z nich.
Narwany magik
Mistrzostwa świata rozegrane w 1998 roku we Francji pokazały światu kilka młodych talentów, które pózniej okazały się jednymi z najlepszych graczy, jakich dane nam było oglądać. To tam, grający wówczas w Juventusie Turyn Zinedine Zidane udowodnił, że jest urodzonym liderem, prowadząc Les Bleus do tytułu najlepszej reprezentacji świata.
Grający głównie na pozycji rozgrywającego Zidane był wyjątkowy z wielu względów. Piłkarsko nie miał sobie równych. Mimo świetnych warunków fizycznych, na murawie odznaczał się wyjątkową gracją i kiedy sytuacja tego wymagała — wymijał przeciwników jak tyczki, m.in. korzystając ze swojej popisowej sztuczki — słynnej „ruletki”. Budując atak zespołu, z chirurgiczną precyzją rozrzucał piłki kolegom i gdziekolwiek nie zagrał, stanowił filar zespołu.
Thierry Henry
Kiedy Francja, w deszczu konfetti, wzniosła pod niebo puchar świata, w podstawowej jedenastce występował wtedy młody Thierry Henry. Przyszła legenda Arsenalu, która z żalem opuści Londyn na rzecz Barcelony w 2007 roku, by po kilku latach w Hiszpanii wyjechać do Nowego Jorku na sportową emeryturę. Henry był jednym z tych piłkarzy, którzy zdawali się zbyt potężni, by poruszać się z taką gracją.
Przy 188 cm wzrostu, grający nominalnie na szpicy napastnik, posiadał nienaganną technikę, która pomagała mu strzelać bramki wręcz z każdej pozycji. Posiadał charakterystyczny styl dryblingu — powoli prowadził futbolówkę blisko nogi, czekając na jeden błąd rywala, a gdy go dostrzegł, zaczynał swój szalony rajd, zamieniając się w prawdziwego sprintera.
Dziś popularną opinią jest, że francuski snajper na Złotą Piłkę zasłużył jak nikt inny i tylko pech chciał, że nigdy jej nie otrzymał.
Chłopak z reklamy chipsów
Ronaldinho był jednym z tych piłkarzy, którzy stworzyli stereotyp Brazylijczyka, którego talent rozbłyska szybko i jasno jak żaden inny przed nim, po czym równie szybko gaśnie.
Jako jeden ze zwycięskiej jedenastki Brazylii z roku 2002, przyczynił się do popularyzacji futbolu na świecie. Na początku nowego tysiąclecia, każdy dzieciak chciał być jak on — prosty chłopak, który tańcząc z piłką, przeszedł drogę od brazylijskich faweli po największe stadiony świata.